Kobieca sesja w naturze – Julia

Z Julią spotkaliśmy się w późne popołudnie, kiedy słońce zaczyna już mięknąć, a trawy łapią ten ciepły, złoty kolor. To była kobieca sesja w plenerze niedaleko Gniezna – trochę lasu, trochę pól, dużo przestrzeni na oddech. Bez planu na „idealne zdjęcia”, za to z ciekawością, co się wydarzy, kiedy damy sobie czas.

Na początku, jak prawie każda kobieta, Julia mówiła, że „nie umie pozować” i „trochę się stresuje”. To normalne – zwłaszcza gdy stajesz przed obiektywem po raz pierwszy albo po długiej przerwie. Dlatego zanim zaczęliśmy fotografować, zrobiliśmy krótkie ćwiczenie, które pomaga wylądować w ciele: kilka oddechów, chwila w ciszy, zauważenie, jak się dziś masz. Dopiero potem aparat poszedł w ruch.

Z każdą kolejną minutą napięcie schodziło. Biała, prosta sukienka, pole pełne ziół, trochę wiatru we włosach – i nagle widać było, że nie „pozujemy”, tylko jesteśmy w historii, która dzieje się tu i teraz. To jest moment, w którym fotografia kobieca przestaje być o pozach, a zaczyna być o obecności.

Dlaczego natura tak dobrze służy kobiecej sesji?

Wiele osób, które piszą do mnie jako do fotografa w Gnieźnie, od razu dodaje: „byle nie studio”. Rozumiem to bardzo dobrze. Natura daje coś, czego nie zapewni żadne wnętrze – możliwość poruszania się, schowania w trawach, spojrzenia w dal, oparcia się o drzewo, poczucia ziemi pod stopami. Kiedy ciało ma wokół siebie przestrzeń, łatwiej mu odpuścić kontrolę.

Przy sesjach takich jak ta z Julią korzystamy z prostych elementów: światła, kierunku wiatru, faktury roślin. Nie ma tu skomplikowanych póz ani ustawiania co do centymetra. To fotografia kobieca w naturze – miękka, oparta na ruchu, drobnych gestach, czasem na milczeniu.

Jeśli bliżej Ci do klimatu lasu, łąk i zachodzącego słońca niż do studyjnych lamp, taka forma sesji może być dla Ciebie dużo bardziej komfortowa. Więcej o tym, jak pracuję, znajdziesz w zakładce oferta – fotografia kobieca.

Jak wyglądała ta sesja krok po kroku?

Po krótkim przygotowaniu przeszliśmy przez kilka bardzo prostych ustawień: chodzenie w trawach, zatrzymanie z zamkniętymi oczami, oparcie dłoni na ciele w taki sposób, który był wygodny dla Julii, a nie „ładny do zdjęcia”. Czasami prosiłem ją, żeby zrobiła coś zupełnie zwyczajnego – poprawiła włosy, dotknęła naszyjnika, spojrzała w bok. Te momenty, które zazwyczaj dzieją się „między pozami”, często są najszczersze.

W miarę jak światło robiło się coraz niższe, przeszliśmy w ciemniejsze, bardziej intymne kadry – bliskie portrety, półmrok, leżenie w trawach. To był już czas, kiedy aparat praktycznie znikał z uwagi. Zostaje kobieta, przestrzeń i emocja, która na chwilę się odsłania. Właśnie wtedy powstają ujęcia, które później najczęściej trafiają do ramek, albumów i na tapety telefonów.

Technicznie to nadal ta sama sesja, ale energetycznie jesteśmy głębiej – trochę bliżej fotografii sensualnej. Jeśli interesuje Cię bardziej zmysłowy kierunek, zajrzyj też na stronę sesji sensualnej.

Czy taka sesja jest dla Ciebie?

Nie trzeba być „fotogeniczną”, mieć określonego rozmiaru ubrania ani doświadczenia przed obiektywem. Znacznie ważniejsze jest to, że czujesz w sobie ciekawość: jak by to było zobaczyć siebie w innym świetle. Sesje takie jak ta z Julią często wybierają kobiety, które są w ważnym momencie życia – po zmianie, po terapii, po ciężkim czasie albo tuż przed nowym rozdziałem.

Jeśli zastanawiasz się nad kobiecą sesją fotograficzną w Gnieźnie lub w okolicach Poznania, możesz zacząć od napisania kilku zdań o sobie. Tutaj znajdziesz więcej informacji o samej sesji i praktycznych szczegółach: oferta – fotografia kobieca oraz jak przygotować się do sesji fotograficznej.

Jeżeli w Twojej głowie już teraz pojawia się myśl, że taka sesja mogłaby być prezentem dla Ciebie albo dla kogoś bliskiego, zajrzyj też do zakładki voucher na kobiecą sesję – Gniezno i Poznań. Czasem właśnie taki pretekst pomaga zrobić pierwszy krok.